Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 września 2016

Louis cz 7/10



Kochane  zmieniam imię z Maxa na Nathana. A tak to macię kolejny rozdział z Lou tu już coś się dzieje. Więc macie i ne płaczcie.😙


Obudziłam się kiedy za oknem było już ciemno. Delikatnie odsunęłam Louisa i próbowałam wstać ale moja myszka dawała o sobie znać. Zasyczałam z bólu.
-Co się stało?
- Emm nie śpisz?
- Boli cię.- bardziej stwierdził niż Zapytał.
- Nieeeee…
- Nie kłam dać ci jakiś lek czy nie potrzebujesz?
- Ekhm
- Nie wstydź się.
- Mógłbyś?... No ten przynieś mi leki??
- Jasne że tak No uśmiechnij się w końcu.- złapał mój podbródek i uniósł go tak bym patrzyła mu w oczy. Dał mi soczystego buziaka i szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam to bardziej nieśmiałym uśmiechem ale przekonałam go i wyszedł. Po chwili wrócił z lekami dał mi je i kazał się położyć. Kiedy leki zaczęły działać poczułam się lepiej.
- Loui czy my?? Czy my jesteśmy… No ten.. razem?
- Wiesz chyba, chyba tak.
- Pomożesz mi zejść na dół do tego do sypialni?
- Do naszej sypialni czy do sypialni Harrego?
- Do naszej. - Zaśmiałam się dźwięczne i Podniosłam się do pozycji siedzącej. Louis pomógł mi wstać i złapał mnie w biodrach i pomógł zejść. Wchodziliśmy po schodach i po drodze spotkaliśmy Malika.
-A ty gdzie? Już mnie opuszczasz?
- Tak wiesz chce już iść do siebie bo nie miał byś gdzie spać.   Hyh!
- Co się stało?-spytali jednocześnie.
- Twoja pościel dalej jest w kwi.
- Spokojnie zaraz to posprzątam. Dobranoc. Kocham cię.
- Ja ciebie też.- Malik sobie poszedł a my zeszliśmy i zmierzaliśmy w stronę sypialni.
- Louis jestem trochę głodna.
- Chodź kocie tak będzie szybciej- wziął mnie jak pannę młodą i zaniósł do  kuchni. Przechodząc obok sypialni Harrego usłyszeliśmy głośne jęki.
-Harry szybciej!- zaczęliśmy się cicho śmiać.
- Już nie mogę!
- Poczekaj jeszcze  chwilę.- zapukałam delikatnie.
- Co?!- krzyknął poirytowany Harry.
- Można trochę ciszej?-spytałam cicho bo  przy jękach zdarłam sobie gardło.
-. Przepraszamy Kiera.
- Dobrze wybaczam.- Zachichotaliśmy i odeszliśmy .
- Harry już nie mogę!- teraz to już nie wytrzymał i Louis tak histerycznie zaczął się śmiać.
- Spokojnie my też tak kiedyś będziemy. Hahaha
- Hahah sugerujesz coś?
- Tak.
- Dobra co by pani chciała zjeść?
- Sama zrobię . Postaw.
- O nie. Nie będziesz się męczyć. Siadaj.- posadził mnie na wygodnym krześle.
- Nie wolno ci się ruszać!- pogroził , mi palcem a ja Podniosłam ręce w geście obronnym. Zaśmialiśmy się cicho. Patrzyłam jak Lou zwinnie porusza się po kuchni i po 10 minutach zajadałam się kanapeczkami z szynką i ogórkiem i popijałam to herbatką malinową. Mmm pychotka.
- Pyszne Loui.
- Zjadłaś?
- Mhy.
- To Daj odniosę do zmywarki..
- Mmmmm.
- Co się dzieje? Boli cię coś?!
- Nie Spokojnie Louis nic mi nie jest po prostu jestem zmęczona i gardło zdarłam.
- Dojdziesz do naszej sypialni?
- Tak a co?
- To idź ja zaraz przyjdę.
- Ok.  O mój Boże Louis ja jestem w samej bieliźnie!
- Hahaha No teraz to zobaczyłaś?
- No!
- Leć zanim ktoś cię zobaczy.
- Idę.- w stałam i powolnym krokiem poszłam do sypialni i usiadłam na łóżku. Muszę coś na siebie ubrać. Podeszłam do szafy i wyciągnęła sweterek . Wskoczyłam pod kołderkę i zakryłam się nią aż pod oczy. Po chwili wszedł Louis.
- A ty co? Aż tak ci zimno? Przecież jest lato. Hah.
-  Mi zawsze jest zimno. A co masz w kubku?
- Herbatkę ci przyniosłem. Miętowa to się napij. - Podał mi ją a ciepła ciecz rozlała się po moim gardle łagodząc lekko ból.  Wypiłam do połowy i po chwili nie czułam nic. Zasnęłam.
*Louis*
Usiadłem obok i patrzyłem na mój największy skarb. Nie do wiary, że miał ją Nathan. Nie zasłużył sobie na nią. Trzeba tu trochę przewietrzyć.
Uchyliłem okno  i wróciłem na łóżko. Przyglądałem jej się. Chyba zasnęła. Chwyciłem kubek  i starałem się jej nie obudzić. Położyłem go na szafce obok.
-Louis?
- Nie chciałem cię obudzić.
- Nie No ok. Co ja zrobiłam z herbatą?!
- Tu ją mam proszę.- podałem ją jej. A ona zrobiłam kolejny łyk. Usłyszeliśmy Krzyki i jęki z sypialni Nialla na górze. Zaczęliśmy się śmiać.
Potem Krzyki od Hazzy.
-Harry/Niall!!
- Hahahaha- zwijaliśmy się że śmiechu.
- Jeszcze chwilę!!
- O mój Boże hahaha!
- Już!!!- krzyknęli obydwoje.
- Hahahaha!! - nie wytrzymam.
- Kochanie chyba macie nie szczelne ściany.
-  Nie martw się tym.
- Uff dobra śpiąca jestem.
- Połóż się.- pocałowała mnie w policzek i ściągnęła że mnie bluzkę. Co?? Przytuliła się do mnie . Aha dobra już kumam. Położyłem się i też ją przytuliłem. Pocałowałem ja w czoło i zasnąłem.
*Rano Kiera*
Wstałam wtulona w tors Tomlinsona. Ucałowałam jego nosek.i delikatnie pogłaskałam  policzek. Otwierał oczy.
-Cześć Loui
- Hej Ki.
- Ki?
-No jakoś muszę do ciebie mówić.
- hah chodź zrobię ci śniadanko.
- Dobrze kwiatuszku. - pocałował mnie w nos. Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni.
- To co byś chciał?
- Nie zapomniałem.
- O czym?-  podszedł  do mnie od tyłu i złapał mój brzuch a drugą ręką jechał po udzie w górę.
- Kocie już prawie nie boli.
- Tylko dziś jak coś to wołaj.- pocałował mnie i poszedł.
Zaczęłam robić tosty. Wsadziłam chleb do tostera i oparła się o blat.
-Hej Kiera!- powiedziały dwie kobiety obróciłam się i zamarłam z wrażenia .
- Sierra, Vicki co wy tu robicie?
- A przyszłyśmy pospać- palnęła półżywa Sierra.
- No nieźle mi się tu spało.
- Wiesz przeszkadzałaś nam Kiera.
- Serio, spałaś z Harrym i aż tak się darłaś? A ty Vicki? Łóżko całe?
Tak się darliście że my tam z Lou zwijaliśmy się że śmiechu.
-Bardzo śmieszne. A właśnie jak tam Tomlinson?
- A dobrze jakoś się nam układa.
- Spałaś z nim?
- Tak w jednym łóżku. Ja nie mam takiej puszczalskiej natury jak wy.
- Ej.
- Dobra wiecie co pomóżcie mi zrobić śniadanie.
- Faktycznie głodna jestem.
- To co tam robisz?
- Tosty. Sierra ty zaparz herbatę a Vicki  nakryj do stołu i daj im tam jakieś cosie do tych tostów.
-Ok- powiedziały razem.
- Zrobiłam 30 tostów i położyłam za duży talerz robiąc staranny stosik.
Podałyśmy wszystko na stół. Na stole leżały jeszcze pomidory,szynki,sery,ogórki i rzodkiewka.
-To co na trzy.  RAZ.
- DWA
- TRZY.
- AAAAAAA!!!!- Darłyśmy się tak długo aż wszyscy się nie zbiegli.
- Co się stało?!!
- Dlaczego krzyczecie???!?!
- Smacznego- powiedziałam słodko i odsunęłam się od stołu.
- Serio? Harry? Która twoja?
- Piękna blondyneczka. - podszedł i pocałował ją w czoło. I objął ją ramieniem.
-Czyli?
- Sierra a to Vicki moje przyjaciółki.- wtrąciłam się.
- Aha to miło. … Co wy tu robicie?
- Krzyczymy.
- Słyszeliśmy-powiedzieli razem i usiedli obok nas. Zjedliśmy prawie wszystko. I niestety ale chyba kiedyś musiało to nastąpić.
- Kiri wiesz Nathan za tobą tęskni.- powiedziała Vicki. Poczułam jak Loui się spina.
- Powiedział że będziecie tego żałować.- Dodała Sierra. Lou już miał coś powiedzieć ale mu przerwałam.
- No i co nie szuka mnie.
- Oj szuka tylko że stwierdził iż musi to być mocne wejście jak to nazwał Tom.
- On może mieć jedynie mocne wyjście- Powiedział Niall a wszyscy zaczęli się śmiać.
- No wyjście to na pewno będzie miał mocne.- Dodał Lou-Jak się nim zajmę.
- Dobra to ja posprzątam a wy idźcie się czymś zająć.
- Nie Zostaw ja to zrobię.- Wstałam.
- Siostrzyczko Zostaw albo ci rękę utnę.- udałam przestraszoną i szybko pobiegłam do pokoju. Wyciągnęła z szafy ubrania i poszłam do łazienki. Zrobiłam sobie wysokiego kucyka. I pomalowałam się. Wyszłam z pokoju. Dziewczyny były ubrane.
Chłopcy też się przebrali.   
- No Hej.
- Witamy w naszym świecie suko.
- Co?!  Aaa aaa . Wiesz Liam nie dziwię się że nie masz dziewczyny.
- Masz jakiś problem?
- A tak- pokazałam mu faka i podeszłam do Lou.  
- Co ty na to abyśmy wieczorem poszli na spacer do lasu?
- Na randkę?
- Może…
- Oki.
- To o 16.
- To już za trzy godziny!!!
- No.
- Do garderoby!!- krzyknęła Vicki.
- Nie mam garderoby.
- Emm.
- To do szafy- podniosła rękę Sierra i pociągnęła mnie do szafy. Zamknęły drzwi. Vicki szukała w mojej szafie ubrań a Sierra zrobiła mi maseczkę.
Po 15 minutach.
.Zdjęłu mi maseczkę. Dały sukienkę.
Zrobiły fryzurę
I pomalowały.
zrobiły
Paznokcie.
.


Po dwóch i pół godzinie byłam gotowa.
-Wyglądasz pięknie.
- Dzięki.
- To powodzenia.
- No pa.
- Wyszłam i skierowałam się do salonu. Chłopcy zagwizdali na mój widok.
- Wyglądasz pięknie Ki.- Lou pocałował mnie w czoło i zaprowadził do samochodu. Pojechaliśmy do lasu. Spacerowaliśmy ścieżkami śmiejąc się. Doszliśmy do jeziora i patrzyliśmy jak słońce zachodzi.
- Kocham cię.- Powiedział Louis i mnie pocałował.
- Oh szkoda że ona ciebie nie.- powiedział głos zza krzaków. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy TW.
- Oh Louis, Louis, Louis jak ty możesz być taki naiwny?
- Nathan ona cię nie kocha.
- Kiera kotku chodź tu do mnie.- puściłam rękę Lou i podeszłam do Nathana.Louis patrzył na mnie ze dziwieniem.
- No nie patrz się tak na mnie. Ty Serio myślałeś że się w tobie zakochałam? Naiwny jesteś. Chodź Nathy idziemy do domu.
- Już. Chłopcy.- Tom i Max Pobili Tomlinsona a potem wrzucili do jeziora. A ja z Nathanem poszłam do samochodu.

.

4 komentarze:

  1. Kurwa!! Co jest?! Coś ty zrobił do cholery!? Najpierw było tak słodko a potem?! Zabiję cię i masz czas do wtorku na napisanie czegoś na to lub na story of my life.


    Imagin Świetny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ale zjebałaś sprawę z Tomlinsonem. Ale fajny czekam na next

    OdpowiedzUsuń